Zgoda na niezgodę, czyli ruskim tankom mówię: „Nie!”

Zgoda na refleksję

Tak to jest, że jak człowiek jest w podróży i ma choć trochę inteligencji i skłonności do refleksji (również autorefleksji), nachodzą go różne przemyślenia. Dobrze było czytać, że na Twojej drodze pojawiła się niezgoda, o której wspomniałeś w ostatnim wpisie. Temat ważny i delikatny, także w kontekście obecnych wydarzeń u naszych sąsiadów (wojna na Ukrainie). Od razu nasuwa mi się stwierdzenie, że czasem bardzo potrzebna jest niezgoda żeby mogła zaistnieć zgoda (z samym sobą, z drugim człowiekiem, z otoczeniem). 

Zgoda ze sobą

Jest takie powiedzenie: „Jak na mnie plują to nie będę udawał, że deszcz pada”. Czyli jak ktoś mnie krzywdzi, obraża mnie, poniża lub traktuje niesprawiedliwie, zaczynam czuć się niekomfortowo (mówiąc delikatnie). Warto obserwować te uczucia i zaufać im. Dlaczego? Ponieważ one informują nas o tym, że nasze granice zostały przekroczone. Ruskie tanki wdarły się na nasze terytorium. Jeśli mam zgodę na siebie, szanuję się i nie obawiam się o siebie zadbać, mogę coś z tym zrobić. Dać znać osobie, której działanie wobec mnie wydaje się wątpliwe, że nie mam zgody na takie traktowanie. Oczywiście mogę to też zracjonalizować („okłamała mnie kolejny raz, bo znów miała zły dzień”) i odpuścić, ale wtedy tanki mogą zacząć wjeżdżać częściej i głębiej. Nie bójmy się posiadania granic i dbania o nie.

Zgoda z innymi

Jeśli chcemy dążyć do harmonii w relacjach zgoda na niezgodę jest niezbędna. Jeśli w zgodzie ze sobą informuję o swoich granicach to jestem prawdziwy. Osoba, która wszystko lubi, każdy jej pasuje i na wszystko się zgadza jest mało wiarygodna. Funkcjonuje jakby nie miała swojego zdania. Paradoksalnie więc nie zgadzając się na pewne zachowania ludzi (jeśli komunikujemy to adekwatnie) możemy budować z nimi autentycznie bliskie relacje. Przy okazji też „oddzielimy ziarna od plew” tzn. zobaczymy komu naprawdę na nas zależy. Zobaczymy kto będzie chciał z nami rozmawiać o naszych granicach i o tym co czujemy, a kto obrażony skupi się na sobie (bo przecież my musimy być tacy jak on chce) lub nawet odejdzie. Oczywiście warto mieć gotowość na przyjęcie perspektywy drugiej strony. Niezgoda czyni relację prawdziwszą, głębszą i… ciekawszą. Wzywa, by w relacji uczyć się podejmować trudne tematy i rozwiązywać problemy. To wymaga dojrzałości i nie każdego będzie na to stać.

Nazywamy rzeczy po imieniu

Tak jak wspominałeś w poprzednim wpisie, ludzie uciekają się (bardziej lub mniej świadomie) do szantaży emocjonalnych, wymuszeń, a nawet agresji. Niejednokrotnie są to osoby nam bliskie. Czy mam reagować na każdy drobiazg kiedy tylko poczuję się ciut gorzej potraktowany? Każdy musi to sam rozeznać i badać czy reaguje adekwatnie do bodźca. Jeśli mała sprzeczka sprawia, że ktoś poczuje się odrzucony, niekochany i zacznie oskarżać adwersarza o brak miłości i szacunku to myślę, że osoba doświadczająca tych uczuć powinna przyjrzeć się sobie zanim „zrobi scenę”. Może ma „problem z doświadczeniem odrzucenia”? Potrzeba tu mądrości, wglądu i pokory. Jeśli jednak ktoś szantażuje nas, poniża lub manipuluje nami notorycznie, wtedy nie ma co udawać, że deszcz pada. Trzeba nazwać rzeczy po imieniu i jeśli nie ma zrozumienia z drugiej strony, podjąć kroki, w których zadbamy o siebie. Warto się szanować Podróżniku.

Miejsce na niezgodę

Głupio myśli ten kto uważa, że dobra relacja to taka, w której nie ma konfliktów. Wydaje mi się, że wśród ludzi brak „tarć” jest niemożliwy. Uważam, że ludzie spierają się w relacjach, w których czują się bezpiecznie. Jeśli spojrzymy na wspomniane przez Ciebie rodziny alkoholowe, w których często panuje przemoc, nie ma w nich miejsca na niezgodę. Panuje tam zmowa milczenia. Tabu. A w konsekwencji przyzwala się na zło. W relacjach opartych na wolności, prawdzie, miłości ludzie potrafią nie zgadzać się ze sobą i rozmawiać o tym. Czasem nawet nie znajdują konsensusu i godzą się z szacunkiem na siebie nawzajem. Przyjmują siebie takimi jakimi są. Czemu? Otóż kochając siebie. będąc pewnymi siebie, swoich uczuć i znając swoją wartość, nie czują się zagrożeni. Dochodzą do wniosku, że w relacji mogą się pięknie różnić. I takiego wniosku wszystkim ludziom życzę.

 

Jeden komentarz do “Zgoda na niezgodę, czyli ruskim tankom mówię: „Nie!”

Możliwość komentowania została wyłączona.