Jak świeczka
Taka mała i niepozorna, a może wywołać pożar. W ciekawy sposób odpowiedziałeś na moje rozkminy dotyczące strażaków. Oczywiście, każdy może reagować zgodnie ze sobą. Każdy może gasić pożar czym tylko zechce. Trzeba mieć jednak na uwadze, że jeżeli gasimy pożar oliwą, to nie możemy się potem dziwić, że znowu w życiu mi nie wyszło i pożar wcale nie zostaje zgaszony. Trzeba się też liczyć z tym, że pożar niszczy. Czy zatem emocje niszczą, skoro jesteśmy zgodni z tym, że czasem palą? Po każdym pożarze zostaje pogorzelisko. Potrzeba czasu na odnowienie roślinności, potrzeba czasu na odbudowanie domu, który spłonął. Zostają jedynie fundamenty, o ile jakieś były. Tutaj można zadać też pytanie o to, jakie fundamenty kładziemy pod siebie, swoją osobowość, ale i na czym budujemy relacje.
„Fundamenty zawsze zdążą ugasić…”
Kiedyś usłyszałem taki niechlubny tekst o pewnej grupie strażaków. Jak można się domyślić ich specyfika pracy polegała na tym, że zjawiali się zawsze jako ostatni i zazwyczaj już po całej akcji, gdzie na betonie fundamentów dogorywały resztki pozostałe z całego budynku. Taki niby strażak, ale jednak nie do końca. Faktem jest, że pożar został zgaszony. Jest jednak różnica co zdąży strawić ogień, w którym momencie pożar jednak zostanie powstrzymany. Wspomniałeś o myśleniu o innych, o tym, że nie warto myśleć tylko osobie. Jest to oczywiście prawda. Jak jednak człowiek może myśleć o kimś innym, skoro jemu już głowa płonie od dłuższego czasu i zbliża się do granic wytrzymałości?
Pożar zgaszony, problem zamieciony
Jakże często się to zdarza. Skoro ni czuję emocji, to znaczy, że nic już mnie nie rani, nie ma tu żadnego problemu. Jest to dość błędne myślenie związane z sytuacją, gdzie emocje w człowieku się wypalają, opada dym, pożar gaśnie. Pojawia się nie chęć rozwiązania problemu, a chęć bezwarunkowej akceptacji jego istnienia. Bez konfrontacji. Bez walki. Dom mi spłonął? No trudno, przynajmniej nie będzie kolejnego pożaru. Spotkałeś się kiedyś z takim myśleniem? Bardzo kuszący sposób radzenia sobie z emocjami. Nie wzywamy strażaków. Czekamy aż wszystko spłonie, przecież wytrzymamy, prawda? A jak już spłonie, to jakoś to będzie, przynajmniej nie będzie paliło. Odbudować? A po co? Przecież jest dobrze jak jest. A jak bezpiecznie!
Jeden komentarz do “Zgaszony”
Możliwość komentowania została wyłączona.