Tożsamość z betonu

Tożsamość

Przeczytałem Twoją wiadomość i zastanawiałem się jak się do niej odnieść. Jakże to!? Beton zbawieniem?! Kto to słyszał?! Beton kojarzy się niejednokrotnie negatywnie. Może być jakiś beton ideologiczny czy moralny. Wystąpić może też „beton umysłowy”, czyli ktoś… hmmm… o ograniczonych możliwościach poznawczych. Ale może też funkcjonować beton o jakim pisałeś. Taki, który staje się fundamentem, a fundament kojarzy mi się z tożsamością. Jest ona wizją własnej osoby jaką ma człowiek w relacji do siebie i świata zewnętrznego. Ktoś może powiedzieć, że to złe skojarzenie, gdyż beton jest twardy, a tożsamość formuje się. Poza tym w tożsamości mówi się raczej o „poczuciu tożsamości” jako subiektywny postrzeganiu i odczuwaniu siebie. Jednak beton na początku jest płynną masą i zastyga z czasem. Tożsamość też kształtuje się, konkretyzuje i umacnia z czasem, a wizja siebie staje się coraz bardziej urealniona i mniej narażona na zachwianie.

Eriksonowskie medytacje

Nie będę tu zagłębiał się w etapy rozwoju wg Eriksona (który sporo pisał o kształtowaniu się tożsamości w cyklu rozwoju człowieka). Jeśli ktoś chce może poszukać o tym coś więcej w Internecie. Myślę, że w kontekście naszych ostatnich rozważań o stratach jest istotne, aby uświadamiać sobie tę podstawową prawdę, iż zwłaszcza u młodych osób, doświadczenia życiowe pomagają wykształcać tożsamość. Jest to perspektywa, o której nie zawsze się pamięta. Gdy jednak spotykają nas trudności lub ludzie „jakoś” nas potraktują, odkrywamy i wybieramy „co jest nasze”. Formujemy tożsamość. Poznajemy w czym się odnajdujemy, a w czym nie. Stopniowo umacniamy się w tym, z czym czujemy się dobrze, a z czym źle i pozwalamy sobie na to. Przestajemy czuć się gorsi, bo czujemy, bądź myślimy tak, a nie inaczej. Nie chcemy gonić za tłumem i dostosowywać się za wszelką cenę. Nasza tożsamość się kształtuje i umacnia. Pozwalamy sobie postrzegać siebie i świat jak chcemy. Bez wstydu czy poczucia winy. Tworzy się fundament, beton.

Tożsamość w świecie-betoniarce

Jak wspominałem we wstępie, tożsamość z betonu może źle się kojarzyć. Myślę, że to złe skojarzenie jest znaczące i może coś mówić o człowieku i jego ocenianiu innych, bądź nawet lękiem przed innymi oraz innych cechach, niekoniecznie „fajnych”. Jeśli ktoś słyszy jak drugi mówi: „Jestem taki i taki”, „To i to jest dla mnie ważne”. „Mam określone poglądy i przekonania”, „Lubię i cenię określoną muzykę” i reaguje na to oceną: „Ten człowiek to beton”, to co to mówi. Ano mówi to, że osoba oceniająca nie ma w sobie akceptacji. Chciałby tego drugiego dostosować do siebie. Chciałaby stworzyć sobie komfort czucia i funkcjonowania bez wysiłku przyjmowania inności drugiego człowieka. Natomiast gdyby ten drugi ulegał za każdym razem gdy ktoś poczuje się przy nim niekomfortowo, kręciłby się jak „pewna substancja w betoniarce”. Świat próbuje nas dostosować lecz nie ma co mu tego ułatwiać.

Wiem, że już kiedyś pisaliśmy o tożsamości, ale jakoś wrócił mi ten temat po odczytani tego co napisałeś. Mam nadzieję, że „wstrzeliłem się” w Twoje przemyślenia Przyjacielu, Kontynuujmy rozważania o betonie 🙂

Jeden komentarz do “Tożsamość z betonu

Możliwość komentowania została wyłączona.