Porażka – ludzka rzecz

Shit happens

Siadłem do pisania i jak zwykle przeczytałem jeszcze raz to co pisałeś w swoim ostatnim wpisie. Podjąłeś temat „totalnej porażki„, lęku przed nią, krytykanctwie (widocznych u osób, które wpadły w życiowy marazm) i uczeniu się na błędach innych. Z jakiegoś powodu przypomniał mi się ten fragment filmu „Forrest Gump”. Forrest biegnąc wdeptuje w kupę i po zwróceniu mu na to uwagi stwierdza: „Zdarza się”. Podobnie jest z porażką. Porażka po prostu zdarza się. Dziękuję za uwagę. Na tym mógłbym zakończyć swoją wypowiedź. Jednak ponieważ mam doświadczenie „wdeptywania w kupę” i to nie jeden raz, pozwolę sobie trochę rozwinąć temat. Choć trochę dotknę kwestii, które poruszyłeś.

Boję się, że mi się nie uda

Często słyszy się, że „porażki nie należy się bać i warto ją zaakceptować jako część życia”. Zdanie to brzmi super, ale (we mnie przynajmniej) rodzi „mieszane uczucia”. Czegoś mi w nim brakuje. Przyznam, iż nawet wiem czego. Brakuje mi zgody na bycie człowiekiem. Stąd postrzegam to zdanie jako w połowie prawdziwe. Porażka jest częścią życia, nie da się temu zaprzeczyć. Ale lęk również jest jego częścią. W przytoczonym wyżej zdaniu nie ma na niego zgody. Nie ma akceptacji. Negując lęk lub próbując go zagłuszyć, „zagadać” motywującymi zdaniami, daleko nie zajedziemy. Czemu? Lęk nas dogoni, prędzej czy później. (Nie daj Boże żeby ktoś zaczął myśleć: „Boję się – to porażka”, „Lęk jest porażką”). Lęk to ludzka rzecz i warto go przyjąć, przytulić, zaakceptować. A potem zastanowić się czy chcę coś zrobić pomimo niego (a może on pokazuje, że nie chcę, ba np. to coś, „nie jest moje”, nie jest w zgodzie ze mną i czuję niepokój). Wszak odwaga to nie brak lęku, ale działanie pomimo niego. Myślę, że ci, którzy boją się odważyć i może nigdy się nie odważyli, to osoby cechujące się krytykanctwem, o którym wspomniałeś.

Oparz się

Uczenie się na błędach innych jest jak najbardziej ok. Nawet jeśli ludzie nie mają wglądu w siebie, to jest pierwsza lekcja, która mówi, iż warto taki wgląd mieć samemu. Mamy prawo, a chyba nawet obowiązek, chronić się przed błędami. Myślę jednak, że nic nie zastąpi własnej porażki. W genialnym filmie „Buntownik z wyboru” terapeuta, który pracował z bardzo inteligentnym, ale trudnym młodym mężczyzną, w pewnym momencie mówi mu mniej więcej tak: „Wiesz dużo o różnych rzeczach i miejscach. Nawet o Wenecji. Błyszczysz tą wiedzą i obnosisz się z nią. Problem jest tylko taki, że nigdy nie byłeś w Wenecji”. Dopóki człowiek nie ma życiowego doświadczenia, które przychodzi z czasem i nie ma doświadczenie upadków i powstania z nich (w różnych aspektach życia) jest pewne niebezpieczeństwo. Mianowicie niebezpieczeństwo stania się „życiowym mądralą”. Towarzyszy temu uczucie, że jestem trochę lepszy od innych i ogólnie „to JA wiem i nie będę jak on/ona”. Reasumując. Warto oparzyć się samemu, ale trzeba myśleć i nie pchać łap do każdego garnka. Chyba, że ktoś chce inaczej, to oczywiście niech robi w zgodzie ze sobą.

Jeden komentarz do “Porażka – ludzka rzecz

Możliwość komentowania została wyłączona.