Pomaganie bez lęku

Pomaganie okryte cieniem

W poprzedniej wiadomości wezwałeś mnie niejako do tego, bym odniósł się do negatywnej motywacji skłaniającej ludzi do pomagania. Czym jest negatywna motywacja lub jak to określiłeś, negatywne pochodzenie pomagania? To co przychodzi mi do głowy to pomaganie, którego motywem nie jest sympatia (o której pisałeś), nie jest życzliwość i miłość. To pomaganie, którego cechą charakterystyczną jest to, iż nie dokonuje się w wolności (co jest typowe dla dobrego, szczerego, prostego pomagania). Może mieć ona (negatywna motywacja) źródła w szerokiej gamie ludzkich rzeczywistości – zewnętrznych i wewnętrznych. Przypomina mi się film z Will’em Smithem pt.: „Siedem dusz”. W tym obrazie główny bohater stara się wynagrodzić za zło, które przyszło przez niego, poprzez całkowite rozdanie siebie. W sumie jawi się nam to jako coś pięknego. Ale czy koniecznego?

Wygląd czy śmierć?

Pomaganie innym jest rzeczywistością, która rodzi jak najbardziej pozytywne skojarzenia. Osoby pomagające są lubiane, szanowane, przyjmowane. Słyszą pozytywny feedback w swoim kierunku. To korzyść, z którą człowiek czuje się dobrze. I jeśli ktoś czuje się gorszy, ma niskie poczucie własnej wartości, to może pomagać, by czerpać życie z tych słów. Możemy też pomagać, bo boimy się odrzucenia przez jakąś grupę. Wolę nie stracić w czyichś oczach więc pomagam. Możliwe, że nie mam czasu, środków i chęci, ale gram pomocnego, bo chcę wyglądać dobrze. Mogę pomagać, bo się boję. Gdy doświadczyłem wiele przemocy i odrzucenia, obawiam się postawić granicę. Powiedzieć „nie, jestem zmęczony”. Boję się, że odmowa pomocy wywoła u proszącego zawód. A pamiętam np. że gdy mój ojciec był mną zawiedziony to mnie lał i wyzywał. Unikam więc wywołania u kogoś trudnych emocji, bo postrzegam jej jako zagrażające. Czasem pomagam też, bo nie lubię siebie. W konsekwencji uważam, że na nic nie zasługuję, a nawet nie chcę być… Zatracam więc siebie dając siebie innym i powoli znikam.

Wolność

Myślę, że to kluczowe słowo w pomaganiu. Pomagam, bo chcę. Czasem pomoc niesie trud. Bywa, że wiąże się z przeżywaniem trudnych emocji. Ale tak wybieram. Nie muszę, nie boję się, nie uciekam od siebie. Chcę. Podobnie dobra prośba o pomoc powinna zostawić przestrzeń na wolność. Inaczej jest wymuszeniem, zastraszeniem lub szantażem. I to jest pomoc pozytywna kiedy czuję się w niej wolny. Ciekawe, że przed lotem stewardesy instruują, by matki, w razie niebezpieczeństwa, założyły maski z tlenem najpierw sobie, a potem dziecku. Sprawa jest oczywista. Jak matka nie zadba o siebie zginie ona i dziecko. Podobnie w pomaganiu. Super jest zadbać o siebie. Oczywiście można „spalać się” dla innych. Rozdać siebie jak święci. Ale w wolności. Pisałeś o przyjaciołach. Cudownie gdy są! I zdrowe jest gdy w przyjaźni nie tylko jedna strona pomaga. Wzajemność jest znakiem dobrej, zdrowej relacji.

Szeroki temat Przyjacielu. Mam nadzieję, że jakoś ujaśniłem sprawę.

 

Jeden komentarz do “Pomaganie bez lęku

Możliwość komentowania została wyłączona.