Po co komu moralność?
Ciekawy temat podjąłeś pisząc o kształtowaniu się moralności. Ciekawy, ale rzadko pojawiający się w dzisiejszym świecie. Kto dzisiaj zastanawia się nad moralnością? Możemy ewentualnie porozmawiać o jakichś zawiłościach natury etycznej lecz o moralności… Skąd Ci to przyszło do głowy? Może jesteś jakimś szczególnym bo wszak młodym) dinozaurem? Tak czy siak, temat ciekawy. W sumie interesująca wydaje się kwestia czy trzeba doświadczyć czegoś trudnego, by zmieniać swą moralność. Albo by zmienić swój system wartości. Co tu gdybać – bywa różnie. Są
tacy, których wydaje się, że nic nie zmieni. Tacy, którzy za centrum moralności stawiają siebie.
Moralność pani Dulskiej
Może spotkałeś się z dziełem pod tym tytułem? Opowiada o kobiecie, która praktykowała moralność bardzo specyficzną. Zewnętrznie pozornie dobrą. Miała ona swoją cechę charakterystyczną – służyła wyłącznie jej i przez to była dość przewrotna. Takie podejście nazywa się dulszczyzną. Kombinuję, by było po mojemu. Chcę ochronić siebie. Moje ma być na wierzchu. Chcę się czuć dobrze, Muszę brylować w towarzystwie. Osiągać sukces. Postępuję więc w sposób, który służy mi i moim celom. Robię to pod pozorem dobra, troski o innych i świat. Czasem nawet jestem w stanie skarcić kogoś, dla jego dobra oczywiście. I tylko przy okazji czerpię korzyść z takiej sytuacji. Kojarzy Ci się to z czymś? Spotkałeś taką osobę w dzisiejszym świcie? Ja mam wrażenie, iż takich ludzi jest całkiem sporo.
Co zrobić?
Jak obaj dobrze wiemy, niewiele można na to poradzić. Wielokrotnie w naszych wpisach pojawia się stwierdzenie, że możemy zacząć od siebie. Czasami mam wrażenie, że gdy tak piszemy, brzmi to jak jakiś banał. Ale czy można się z tym nie zgodzić? Skoro obserwujemy, iż trudne doświadczenia jednych zmienią i naprowadzą na lepsze tory (także moralne), a innych nie. Jeśli widzimy, że człowiek potrafi przejść przez piekło, a potem dzielić się tym piekłem, to co my możemy. Wydaje się, że można robić inaczej. Samemu. Nawet nie licząc, że ktoś to dostrzeże i pociągnięty naszą „bohaterską” postawą zmieni zapatrywania. Myślę, że należy cieszyć się z faktu, iż są jeszcze ludzie, którzy widzą dalej niż czubek własnego nosa. Ludzie, którzy mają wartości idące głębiej niż kariera, kasa i władza. Którzy w coś wierzą. Są oni jak małe światełka w ciemność. Jak odrobina soli, która nadaje smak zupie. I może właśnie tak ma być.