Dusza ma
Bardzo mnie zaskoczyłeś mój drogi Przyjacielu! Zamysł był prosty. Po całym dniu siedzenia w biurze bez klimy w ponad 30 stopniach postanowiłem nieco ponarzekać na panujące standardy. Znasz mnie już jakiś czas i wiesz, że taka moja natura. Lubię pozbywać się zasad i przełamywać system. Oczywiście z rozsądkiem. Okazało się, że duża ilość słońca w ostatnich tygodniach przyczyniła się bezpośrednio do powstania pewnej myśli na temat krytyki kolejnego zjawiska. Mimo wszystko cieszy mnie to, że odnalazłeś „drugie dno”, którego ja sam nie potrafiłem odnaleźć w swojej wypowiedzi. Tym razem również czuję się zmotywowany do udzielenia odpowiedzi na niezadane pytanie. Zauważyłem, że często w swej wiadomości używałeś słowa „psycho”. Ja zatem odniosę się do pewnego dość popularnego odpowiednika tego słowa, które brzmi „dusza”.
Dusza, duchy i duszki
Psychologia kliniczna, społeczna, penitencjarna… Można tak wymieniać w nieskończoność. Wszystkie te słowa, nazwy działów nauki zawierają rdzeń „psycho”. Psycho, czyli dusza. Lubię nazywać rzeczy tak po prostemu, jak to się na Podlasiu mówi. Każdy ma duszę, każdy jest duchem, a czasem nawet duszkiem. Poruszyłeś temat życia w zgodzie z samym sobą, ze swoim „psyche”, ze swoją duszą. Obaj zajmujemy się nauka o duszy. Oprócz życia w zgodzie ze sobą zaznaczyłeś bardzo ważną rzecz. Nie zawsze opłaca się odrzucić jakiś konstrukt społeczny. Jeżeli są już jakieś konkretne zasady, to czasem faktycznie może być sytuacja, kiedy nie warto tych zasad odrzucać, choćby we wspomnianym przez Ciebie przykładzie z rozmowa o pracę. Lubię jednak wbić kij w mrowisko, więc i tutaj nie zawaham się użyć owego patyka.
Sprzedaj duszę
Przyszło mi tutaj na myśl jedno pytanie. Jeżeli rezygnujemy ze zgody z samym sobą na rzecz jakiegoś konstruktu społecznego, nie sprzedajemy swojej duszy? Określamy jej cenę i mówimy „jak nie będę sobą, to zyskam tyle i tyle”. Rzeczy bezcenne okazują się mieć z tyłu doczepioną metkę. Słyszałem o pewnym jegomościu, który był niekiedy różnie postrzegany przez swoje środowisko. Czasem lepiej, czasem gorzej. Wszystko tylko dlatego, że chodził w dresie, nosił dredy i popijał yerbe. Był biznesmenem. Wiele osiągnął dzięki swojej ciężkiej pracy i był dobry, jeżeli nie najlepszy, w tym co robił. Wyznawał zasadę, że jeżeli komuś nie odpowiada jego wygląd, to przecież nie muszą współpracować. Dusza nie została sprzedana za żadne skarby.
Cechy duszy i ubioru
Wspomniałeś, że każdy rodzaj ubioru wiąże się z jakimiś cechami, które są z nim kojarzone. Wspomniałeś o gajerze, za którym idą prestiż, wysoka pozycja i niekiedy jeszcze wyższe zarobki. W związku z tym chciałbym zadać Ci pytanie. Na ile skuteczne jest budowanie swojej samooceny na podstawie ubioru? „Skoro nic nie osiągnąłem, to przynajmniej jakoś będę wyglądał, nikt nie musi wiedzieć o braku sukcesu”.
Do następnego, Przyjacielu!
Jeden komentarz do “Dusza sprzedana, czy zachowana?”
Możliwość komentowania została wyłączona.