„Droga jest zamknięta”
Takie słowa usłyszał Aragorn, kiedy chciał spełnić swoje przeznaczenie i podążyć ścieżką umarłych, by zwerbować armię martwych wojowników. „Droga jest zamknięta” – słyszeliśmy niejednokrotnie w naszym życiu. Wypowiadano te słowa nad niejednym z nas, gdy mówiliśmy o swoich marzeniach, pragnieniach, planach. Brzmiały odrobinę inaczej: „Nie uda ci się. Ty zawsze wszystko zawalasz. Komu jak komu, ale tobie nie wyjdzie” itp. Mamy jednak to doświadczenie, że ciągle idziemy. Chce nam się żyć po swojemu. Mieliśmy uwagę nie uwierzyć tym negatywnym, deprecjonującym słowom wypowiadanym nad nami. Idziemy. Pośród porażek i sukcesów, kroczymy do przodu. Jesteśmy uważni na to co w nas. Nawet na uciekające autobusy jak pisałeś ostatnio (a tak na marginesie ciekaw, że taka sytuacja zadziała się w tym właśnie czasie i „wyłapałeś| ją). Jak wspomniałeś ostatnio – podążamy do celu.
Zaprzeć się siebie
Wspominałeś o samozaparciu. Pisałeś o takiej jego formie, w której odcina się drogę odwrotu i rusza się do przodu ze świadomością, iż to jedyna opcja. Czuję w tym zapał, młodą energię, a w pewnym sensie nawet bohaterstwo. Można tak. Jako „staruszkowi”, w tym momencie nasuwa się powiedzenie, jakie zasłyszałem onegdaj: „Umrzyj młodo, zostaw atrakcyjne zwłoki”. Jak żołnierze atakują wroga to dbają o to, by nikt nie odciął im drogi odwrotu. Pisaliśmy o porażkach. Bierzemy pod uwagę, że może nie wyjść. A więc odcięcie odwrotu to nie samozaparcie. Jest nim praca wewnętrzna. Umiejętność panowania nad sobą, nad swoimi emocjami i trwanie w decyzji, że idę. Cokolwiek będzie się działo – idę. Czy mi wesoło czy smutno. Chce mi się czy się nie chce. Idę. Co więcej. Nieważne co myślę o sobie w danym momencie, a tym bardziej, co myślałem o sobie kiedyś. Idę. Samozaparcie wiąże się z panowaniem… Nad sobą.
Silna lina
Luxtorpeda ma piosenkę pod takim tytułem. Śpiewają: „Wiele słabych nici razem, to jedna silna lina”. I chociaż może nie pisałeś o współdziałaniu z innymi, co sugerowałby ten tekst, to bycie z innymi, którzy też „dążą”, zdecydowanie wzmacnia. Warte jest zachodu takie „bycie”. Tym bardziej, że ci „dążący”, dążą do różnych rzeczy. Czasem innych niż my, ale nie znaczy to, iż niepotrzebnych. Gdy za cel mam osiągnięcie sukcesu w biznesie, ale np. czuję się niepewnie sam ze sobą w jakimś obszarze swego wnętrza, pomóc może obecność osoby, dla której praca nad charakterem jest kluczowa. Może być to biedak, który nie śni o byciu szefem w korpo, a jednocześnie jest „mistrzem duchowym”, że tak powiem. Różne są obszary wzrastania. Uważam, że one mogą współgrać i na pewno pomagają w osiąganiu celów. Może się okazać, że ten inny, ma coś czego bardzo potrzebuję. A być może i ja mam czym mu usłużyć.
Jeden komentarz do “Droga na szczyt”
Możliwość komentowania została wyłączona.