„Wsiąść do pociągu…”
Jest tak wcześnie rano. Jeszcze chwila, jeszcze 5 minut, a będę mógł biec do stolicy oo torach za pociągiem. W swoim ostatnim wpisie zaproponowałeś układ wiecznej młodości. Jeżeli chodzi o młodość fizyczną, to jestem jak najbardziej „za”. Martwi mnie jednak w takim układzie brak dojrzałości emocjonalnej i nabierania doświadczenia. W pewnym sensie może ona pomóc nam pozbyć się granic, ale pewnie to też wziąłeś pod uwagę, ale o tej porze powinienem przewracać się na drugi bok, a nie siedzieć w pociągu, więc od razu zwracam się z uprzejmą prośbą o ułaskawienie mojego niezbyt bystrego umysłu.
Izolacja bez granic
Pisząc poprzedni swój wpis o młodości faktycznie nie zauważyłem jak łatwo jest w pewien sposób „wypaczyć” pojęcie granic, bo chyba o właśnie takim zjawisku możemy tutaj mówić. Stawianie granic sobie innym jest dobre nie tylko dla nas, ale też, jak to w pewien sposób określiłeś, dla naszych bliskich. Jednak z pod przykrywką czegoś dobrego możemy dopasować rzeczywistość pod sobie. Podałeś świetny przykład fanatyzmu religijnego. Religia miłości, którą człowiek wypacza i robi z samego siebie bezmózgie zombie, które „w imię zasad” (a tak naprawdę wygody samego siebie) nie cofnie się przed krzywdzeniem bliźnich i osądami. Czy przypadkiem nie było powiedziane „nie sądźcie, abyście nie było sądzeni”?
Każdy jest różą
Nie ma człowieka bez wad, jak i róży bez kolców. Napisałeś, Przyjacielu, że jesteś już w wieku średnim i do młodości możesz jedynie westchnąć. Tutaj znajduję dla Ciebie pocieszenie w botanice. Dopiero w pełni rozwiniętą róża może pokazać swe całkowite piękno. Jesteś w tym wieku, w którym masz jeszcze sporo siły, ale też więcej rozsądku i doświadczenia. Wykorzystaj to! Każdy człowiek i każdy wiek ma swoje wady i zalety. Niektórzy narzekają na ból stawów, inni na bezmyślność. Mimo wszystko uważam, że warto jest doceniać to co się ma. Podobno granice istnieją tylko w naszej głowie. Przecież w relacjach nie stawiamy granic fizycznych, tylko te psychiczne, emocjonalne.
Inny rodzaj granic
Przez pewien okres swojego jeszcze młodego życia brałem udział w corocznym festiwalu „Bez granic” jako wolontariusz. Zjeżdżały się tysiące osoba całego świata. Warsztaty, koncerty i spotkania z drugim człowiekiem. Coś pięknego! W związku z naszym tematem przyszła mi do głowy pewna myśl. Rozmawiamy o granicach w relacjach, ale co z granicami, które ich nie dotyczą? Często stawiamy sobie w głowie pewne granice sformułowaniem „nie dam rady”. Chcesz pojechać w góry na wakacje? I odpowiadasz sobie „za dużo planowania, nie dam rady”. Zaczynasz odpuszczać aż w Twoim życiu zostanie jedynie praca na etacie i piwo przed telewizorem. Warto poruszyć również ten temat. Dlaczego człowiek odpuszcza i kiedy widzi możliwość zrobienia czegoś wielkiego zaczyna wątpić i wraca do szarej codzienności?
Nie bądź kolcem!
W temacie granic pozostałych przychodzi mi do głowy jedynie prośbą do każdego z nas i do samego siebie. Nie bądź kolcem dla samego siebie, który uwiera i nie pozwala Ci iść dalej. Spełniaj marzenia, realizuj plany i zrób coś, żeby Twoje życie było dla Ciebie ciekawe. Jeżeli do tej pory uważasz Twoje życie za nudne, to może właśnie teraz jest czas na Twoją wiosnę? Wiosnę bez granic?
Jeden komentarz do “Bez granic, czyli 4.30”
Możliwość komentowania została wyłączona.