I znowu lęk…
Czytając Twój wpis uświadomiłem sobie, że po raz kolejny w naszej dyskusji pojawia się lęk. Zastanawiam się dlaczego ten temat tak często wraca? Odpowiedź jest w miarę prosta. Lęk to bardzo ważna i intensywna emocja, z którą spotykamy się w swoim własnym odczuwaniu (siebie, świata) oraz doświadczamy, że przeżywają go inni. Aż chce mi się napisać, iż tyle mówi się o lęku w przestrzeni społecznej (w filmach, książkach, artykułach, nawet na youtubie), a problem jest. Nawet w tym konkretnym przypadku, którym obecnie się zajmujemy, czyli błędnie rozumianej pokory, jak zauważyłeś pojawia się lęk przed podejmowaniem decyzji. Myślę, że jest tu też obecny lęk przed popełnieniem błędu. Pierwszy wynika z tego, że kiedyś zadecydowałem źle i odczułem tego skutki. Drugi związany jest z pierwszym. Popełniłem błąd i boję się popełnić kolejny. Błędy bolą. W ten sposób sam siebie pozbawiam sprawczości. Jestem uległy wobec… kogoś, bo łatwiej. Nie nazwę tego po imieniu, bo chcę ocalać swoją godność, swoje ego. Jak pisałeś, w książce o młodym czarodzieju Zgredka uwolniła skarpeta. Co nią jest w tej sytuacji?
Skarpeta to konkret!
Super, że podałeś przykład lęku związanego z podejmowaniem decyzji i leku przed ludzi, w związku ze sferą zawodową. Są bowiem zawody, które wiążą się z wielką odpowiedzialnością i wymagają podejmowania konkretnych, nieraz szybkich decyzji oraz działania w ich efekcie. Lekarz, który musi ratować życie. Nawet pracownik banku, który jest odpowiedzialny za setki tysięcy, a czasem miliony i musi zdecydować kiedy i gdzie kliknąć żeby było dobrze. Lekarz odpowiada za życie drugiego i w wyniku błędu może stracić zawód. Bankier odpowiada swoimi pieniędzmi i może pójść do więzienia jeśli za bardzo namiesza. Jednak ludzi wykonują oba te zawody, jak i wiele innych. W każdym bowiem jest odpowiedzialność. I tak, pracę można stracić. Można ją samemu zmienić. Co będzie uwalniającą skarpetą? Skarpety żeby spełniały swą rolę powinny być w parze. Tak więc dobrze jest mieć doświadczenie wyjścia z kryzysu i po prostu wierzyć w siebie. Lęk bowiem może być zawsze. Jeśli wiem, że poradziłem już sobie w sytuacji kryzysowej to mam większą pewność w to, że można i że następnym razem też mi
się uda. Realne spojrzenie na swoje mocne strony sprawia, że wierząc w siebie mogę działać.
Niewolnicy lęku
Bardzo współczuję osobom, u których lęk jest dominującą emocją. Wiem jak potrafi on obezwładnić. Wiem też, że lęk również karmi się naszym życiowym doświadczeniem. Tyle razy mi się nie udało. Wiele razy mnie oszukano i zraniono. Jak więc nie bać się? Poddanie się lekowi i trwanie w nim powoduje tunelowe widzenie rzeczywistości. Podobnie mają osoby w aktywnym nałogu. Nie widzą świat poza i bez używki i każde zdarzenie życiowe ma służyć temu, by uwiarygodnić picie. Nazywa się to też w alkoholikowym slangu „pijanym myśleniem”. Dominacja lęku
również powoduje „pijane myślenie”. Odrealnia i ogranicza postrzeganie rzeczywistości. Sprawia, że widzimy tylko te najtrudniejsze aspekty życia. Zapominamy o tym co dobre, piękne, co udało się. Potrzeba odwagi założenia skarpet wiary i nadziei.
Jeden komentarz do “Lęk przed skarpetami”
Możliwość komentowania została wyłączona.