Coś nowego

Nowy początek

Tak oto zakończyliśmy kolejny już wątek w naszej rozmowie. Liczba wiadomości, które napisaliśmy coraz bardziej robi wrażenie, przynajmniej na mnie. Ot tak sobie napisaliśmy ponad 200 wiadomości. Dzisiaj chciałbym zacząć kolejne przemyślenia, tym razem na temat nowości. Czy nowe zawsze jest złe? A stare? Zawsze trzeba odrzucić? Oczywiście „nigdy nie mów nigdy”, ale od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym, kiedy jest czas na przyjęcie czegoś nowego. Człowiek się rozwija i ma jakieś konflikty do rozwiązania na każdym etapie życia. Nauka ich rozwiązywania i radzenie sobie z nimi to coś nowego, nowe umiejętności i doświadczenia. Skąd człowiek ma wiedzieć, że to jest właśnie ten moment na zrealizowanie tego konkretnego kroku? Tutaj zadam pytanie retoryczne: czy wyprowadzka od mamusi na swoje oznacza, że już nigdy nie można jej odwiedzić, bo ten etap człowieka ma już za sobą?

Konflikty

Jakoś tak się utarło, że człowiek się rozwija w momencie, w którym na swojej życiowej drodze spotyka jakieś trudności. Problemy czynią ludzi silniejszymi, porażki również. Trzeba czasem czegoś doświadczyć, czegoś nowego, żeby wykorzystać to w połączeniu ze starym. Brzmi to trochę abstrakcyjnie, ale mam na myśli łączenie posiadanej już wiedzy z nową. Jest to dość proste i często występuje w procesie kształcenia. Skoro już wiem, że 2 + 2 = 4, to równie dobrze teraz będę mógł wnioskować, że 2 * 2 również da nam wynik 4. Wykorzystujemy wiedzę i „łączenie kropek” do stworzenia czegoś zupełnie nowego, w tym przypadku nowych operacji na dwójkach.

Brak nowego

Czyli poniekąd brak rozwoju może świadczyć o tym, że powstały jakieś konflikty, z którymi człowiek sobie nie poradził, albo nawet nie chciał się z nimi zmierzyć. Tutaj chciałbym wrócić do pytania, które zadałem na początku. Skąd człowiek ma wiedzieć≤ że to jest właśnie czas na rozwiązanie tego konkretnego konfliktu? Może jeszcze nie czuję się gotowy, a może tak jest mi dobrze, może jestem leniwy, albo nie akceptuję niczego nowego? Nie odpowiada mi chęć wysiłku i wolę grzać tyłek na garnuszku u mamusi. A jak mamusia umrze? To wtedy coś wymyślę, a teraz idę pod blok zapalić fajkę i obalić kolejnego browara. Znajomy widok?

Jeden komentarz do “Coś nowego

Możliwość komentowania została wyłączona.