Błogosławione błędy

W sumie tak

Zgodzę się z Tobą, że człowiek chce dobrze, a czasem wychodzi jak zwykle. Zdarza się. Każdy popełnia błędy. Poruszyłeś jednak ważną kwestię związaną z krążeniem wokół własnego ogona, że tak literacko to ujmę. Ciągle te same decyzje i znowu te same sytuacje, ci sami ludzie. Wydaje mi się, że tutaj może być też ciekawy aspekt związany z „wmawianiem” sobie jakieś rzeczywistości, np. „nie zasługuję na normalnego partnera/partnerkę”, albo „nie umiem podejmować właściwych decyzji, więc każda będzie zła”. Człowiek z takim przekonaniem o sobie podświadomie będzie specjalnie sam pod sobą kopał dołki i to bez pomocy ludzi z zewnątrz. Pamiętajmy o tym, że Ci dookoła też nie zawsze są życzliwi, więc po co samemu sobie jeszcze dokładać zmartwień? Czy jakakolwiek decyzja będzie lepsza niż żadna?

Błędy się zdarzają

Każdemu i bez wyjątku, więc po co użalać się nad jednym konkretnym, skoro czeka Cię ich jeszcze masa? Jeżdżąc z różnymi ludźmi samochodami po Polsce spotkałem się z dwoma typami kierowców. Przy pomyleniu trasy, złym zjeździe, nieoczekiwanej sytuacji z winy kierowcy, cokolwiek, najczęściej miejsce mają dwie opcje: pierwszy typ kierowcy zacznie klnąc jak szew, krzyczeć, będzie agresywny wobec innych użytkowników drogi jak i wobec pasażerów, natomiast drugi powie magiczne „no trudno” i zrobi dodatkową przerwę na siku, albo będzie miał śmieszną historię do opowiadania na kolejnych kilka spotkań. Od czego to zależy? Pewni od osobowości, charakteru i wielu innych czynników. Teraz przełóżmy to na prawdziwe życie.

Wracając do początku

W pierwszym akapicie napisałem, że człowiek dokłada sobie zmartwień. W drugim podałem przykład podróży. Czy widzisz ten rozstrzał opcji? W jak różny sposób może zachować się człowiek. Warto zadać sobie pytanie, o ile zdrowsza dla relacji i siebie samego będzie ta druga opcja? Stało się, popełniłem błąd, naprawie go i jedziemy dalej. Przy okazji można poszerzyć horyzonty. Po co tyle nerwów? Ważne jest jednak to, o czym wspomniałeś. Trzeba wyciągać wnioski, uczyć się na błędach. Żeby móc się na nich uczyć trzeba je popełniać. Nie nauczysz się jeździć na rowerze od samego mówienia, że nie umiesz na nim jeździć. Wziąć na niego, upadnij, obij sobie kolana, tyłek, wstań, wsiądź jeszcze raz i teraz już wiesz, że musisz pedałować, żeby jechać. Proste, prawda?

 

Jeden komentarz do “Błogosławione błędy

Możliwość komentowania została wyłączona.