Dar czy zniszczenie?

Niezauważony dar

To co napisałeś Podróżniku jest bardzo ważne i cieszę się, iż mój poprzedni wpis poruszył Cię w kierunku rozważań na temat dbania o swoją psychikę. Faktycznie, nie ma co pomagać „na siłę”, bo zrodzi to u nas frustrację, a u drugiej strony uruchomi mechanizmy obronne, a nawet wrogość. Słusznie też zauważyłeś, że człowiek może przejawiać zachowania autodestruktywne (samookaleczenia, wchodzenie w uzależnienia itp.), ale może też krzywdzić się psychicznie. W myślach odbierać sobie wartość z powodu niepowodzeń czy porównywania się z innymi. Może sam odbierać sobie widzenie pozytywnych perspektyw w swoim życiu. Czasem nawet zdarzy się, iż zacznie odbierać swojemu życiu sens. W efekcie takiej psychicznej autodestrukcji skupia się tylko na tym co mroczne. Nie patrzy na dobro. Na dar, którym sam jest (dla siebie samego i dla świata).

Posiadać siebie

W przestrzeni życia można usłyszeć narrację typu: „Nie skupiaj się za bardzo na sobie. Nie użalaj się nad sobą. Wnikasz w to czy tamto i robisz z siebie ofiarę. Bądź dla”. I ogólnie rzecz biorąc korzystne jest posiadanie dystansu do siebie, widzenie więcej niż tylko siebie i „bycie dla”. Jednak żeby „być dla”, żeby móc siebie dać, trzeba najpierw siebie posiadać. Jeśli wchodzimy w ratowanie (zwłaszcza tych, którzy nie zgłaszają potrzeby ratunku), poświęcanie się, znoszenie negatywnych, niszczących nas zachowań innych – robimy sobie krzywdę. Znakiem tego jest to, iż krzywdzimy się psychicznie i np. w myślach odbieramy sobie wartość. Dlatego w takim momencie trzeba wrócić do siebie i afirmować siebie. Przepracowywać to co sprawia, iż myślę, że „ ja nie mam prawa”, „ja nie zasługuję”, „to normalne, że mnie spotkają trudne sytuacje, a ludzie mnie krzywdzą”.

Być darem

Jest to dobry i szlachetny kierunek. Człowiek w swoim rozwoju prędzej czy później stwierdzi, iż bycie dla samego siebie to za mało. Odkryje, że mocno realizuje się właśnie w byciu darem. I tu jeszcze raz wróć do tego co napisałem w poprzednim akapicie. Nie rzucaj się w bycie darem jeśli nie przepracowałeś tego, co było do przepracowania. Żeby dar nie był poświęceniem siebie, by uzyskać czyjąś uwagę czy akceptację. …by uzyskać od kogoś namiastkę miłości i ciepła… Dopiero godzę się ze sobą, ze swoją historią, przyjmuję swoje pozytywne cechy i rozumiem negatywne – uzyskuję spokój, poczucie szczęścia. Dopiero to jest punkt wyjścia do „bycia dla”. Wtedy odkrywam, że chcę się rozwinąć, zrobić coś więcej, dać coś światu, bo widzę, że mam co dać i to, że dam, choć będzie mnie kosztowało, nie zabije mnie.

Jeden komentarz do “Dar czy zniszczenie?

Możliwość komentowania została wyłączona.