Kawa dla wszystkich!

Kawa bez ograniczeń!

Pragnę teraz zakrzyknąć: „Kawa dla wszystkich! Kawa bez ograniczeń!” Uważam, że powinna być ona szeroko dostępna (choć w sumie jest) we wszelkich możliwych wariantach. Niech każdy pije jej do woli, ile chce. Niechaj pije jaką chce.   W dalszym ciągu będę obstawał przy tym, iż chcę pić swoją kawę w spokoju. Odpowiadając na moją ostatnią wiadomość wspomniałeś, że niektórzy mogą nam zaproponować mleko do kawy. Pisałeś, że mogą to zrobić w dobrej wierze. I żeby nie popadać w skrajność i nie bronić się przed tym jakoś dramatycznie. Uważam identycznie. Gdyby jednak robili to na siłę lub zbyt często, zwróciłbym im uwagę. W tym co pisałeś rzuciły mi się w oczy dwa ważne tematy. Mianowicie kwestia granic i potrzeba zadania sobie pytania (oraz odpowiedzi na nie): „Czego pragnie TWOJA dusza?” (to pytanie bardzo mocno zabrzmiało we mnie…). Myślę, że warto pochylić się nad tymi rzeczami.

Chcę kawy, ale jakiej?

Pytanie, które postawiłem w nazwie tego akapitu jest banalne, choć oczywiście ma swój sens i niesie pewną treść. Każdy z nas wie, że chce się napić kawy. Mamy sprecyzowane kawowe preferencje. Funkcjonujemy również z pewnymi przyzwyczajeniami związanymi z kawą. Np. dolewamy do kawy syrop karmelowy. Robimy tak często, bo lubimy. Czasem pojawia się w nas myśl żeby może zamiast niego dodać innego syropu. A może nie słodzić kawy? Pójść w nieznane. Zastanawiamy się nad swoimi pragnieniami. Znamy swoje preferencje. Czy jednak to wszystko co jest do odkrycia? Czy nie ciekawi nas „co jest za zakrętem”? Lub (żeby być wiernym myśli przewodniej), jaką kawę serwują w innej kawiarni? Wszak podobno gdzieś jest Barista parzący nieziemską kawę… Kwestia pragnień ma swoje znaczenie. Jednak wobec pytania, które Ty postawiłeś wydaje mi się czymś małym. „Czego pragnie TWOJA dusza?” To pytanie skierowane jest do głębi naszego jestestwa. Pytanie rodzące pełną zadumy ciszę… Będące wyzwaniem i wezwaniem. Czego pragnę w swej najgłębszej części..? Mogę pić swoją kawę i otwierać się, przywołując spotkanie z odpowiedzią.

Kawa w garażu

Teraz druga sprawa, czyli o tych co proponują mleko. Proponują, a nie krzyczą: „Dolej mleka niewdzięczniku!” Oczywiście wiem, co miałeś na myśli i urazy jakowejś nie czuję. Zauważam, że z tym proponowaniem bywa naprawdę różnie. Oczywiście proste pokazanie, że można „jeszcze tak”, jest jak najbardziej ok. Przecież mogę nie widzieć całego obrazu i wielości możliwości związanych z celebrowaniem picia kawy. Mam wtedy szansę spróbować inaczej, nauczyć się czegoś nowego. Odkryć jakąś nową przestrzeń w mojej codziennej rutynie. W takiej propozycji (choćby najtaktowniejszej) zawsze istotne jest to, że to ja decyduję czy ją przyjmuję czy nie. Z całym szacunkiem do proponującego, mam prawo powiedzieć: „Dzięki, wypiję taką kawę jak zawsze”. I to jest moment, w którym proponujący może odkrywać czy to przyjmuje czy nie. Ja bowiem mam prawo postąpić jak chcę. Ostatnio czytałem trochę na temat granic. Może nic odkrywczego. Jedni nie mają ich prawie wcale. Inni mają je za mocne. Jako dobre pokazane były granice na przykładzie garażu, w którym jestem. Są ściany i drzwi wjazdowe. Ja siedzę w środku i to ja mam pilota do drzwi. Otwieram i wpuszczam kiedy chcę i co chcę. Ja swoją kawę chcę pić w garażu konfrontując się z pytaniem: „Czego pragnie moja dusza?”