Ni – gdzie…
Na tym tytule pierwszego akapitu chcę zakończyć moją wypowiedź. Było mi bardzo miło. Cześć!
P.S. jedzcie zdrowo!
Zaczynam zakończeniem, bo czemu by nie. Czasem mam wrażenie, że jestem w kontakcie z jakąś przygodnie spotkaną osobą, sytuacją czy treścią i totalnie nie wiem o co chodzi. Doświadczam absurdu. Tego, że nie rozumiem. Albo, że nie widzę spójności. Czuję się też podobnie w sytuacji kiedy ktoś chce coś powiedzieć w taki sposób żeby nic nie powiedzieć. Lub gdy mówi, choć nie wie co chce powiedzieć. Ciężki początek… Po przeczytaniu Twojego tekstu o oazie, jako dobrym miejscu, pojawiło się we mnie pytanie: „Gdzie idziemy”? Czy na pustynię, by doświadczyć trudu spotkania z samym sobą i prawdą, czy wyruszamy, by znaleźć oazę i spokój. To co rzuciło mi się w oczy to to, iż sporo w nim było o spokoju i odcięciu się od ludzi, by nie sugerowali nam co dla nas najlepsze. Przedstawiłeś to też jako formę kontroli sygnałów z otoczenia.
Pozytywne podejście
Taka nazwa dla tego akapitu jest bez sensu. Stwierdziłem jednak, iż ten wpis będzie abstrakcyjny. Kiedyś usłyszałem zdanie: „Jak chcesz gwarancji, kup sobie toster”. Ja jak chciałem kontrolować sygnały z otoczenia, kupiłem sobie stopery do uszu. Łatwo mnie wybić ze snu więc musiałem. Mimo to sygnały z otoczenia potrafią do mnie dotrzeć. Same! Wbrew moje kontroli, a nawet wbrew mojej woli! Kiedyś pomimo takich stoperów usłyszałem nawet, że myślę tylko o sobie. A raz nawet ktoś nazwał mnie dupkiem. Cholerne sygnały z otoczenia! Odwalcie się i dajcie mi spokój! Na szczęście mam jeszcze w kieszeni kilka mechanizmów obronnych, które sobie zachowałem ze swoich traumatycznych doświadczeń. Dzięki nim wywinę się wam i choćbym miał narobić w spodnie – dojdę na tę oazę… Moja ty wewnętrzna nierównowago kochana…
Gdzie ta oaza?
Na ostatniej stronie wpisał się mąż żonie. Nic nie narysował, bo kluski gotował. To gdzie ta oaza? I czego my w ogóle szukamy? Co więcej! Gdzie my jesteśmy i dokąd idziemy? Na pustynię czy do oazy? I choć oaza leży pośród pustyni to jednak dwie różne jakości. Oczywiście zawsze można zrobić szpagat. W jednej chwili być tu i tu. Doświadczać jednocześnie spokoju, orzeźwienia oazy i skwaru oraz trudu pustyni, pośród ciszy i samotności. Może jest to trochę schizofreniczne, ale nie ma co się czepiać. Grunt to wiedzieć czego się chce. Na szczęście ja wiem co jest dla mnie najlepsze. To jest dla mnie świetna wiadomość. A więc idę do oazy doświadczyć pustyni. Wszak na dwoje babka wróżyła. Tam dzikie osły gaszą swe pragnienie. Poradź sobie ze mną. Zapraszam.
Dzień dobry.
Jeden komentarz do “Gdzie my jesteśmy?”
Możliwość komentowania została wyłączona.