Autorytety w drodze do celu

Współpracujące autorytety

Czytałem Twoją ostatnią wiadomość Podróżniku. Była ona dość obfita w powiedzenia. Jeśli o mnie chodzi chodzi to mądrość ludowa „zawsze na propsie”. ale zgodnie z zasadą, którą mówiła Ci babcia: „Ludzi słuchaj, ale swój rozum miej”. Mi w pamięć zapodało powiedzenie mojej babci: „Mądry, a w gówno wlazł”. Może nie dotyczy ono współpracy z innymi, ale w jakiś sposób widzę, że urzeczywistnia się w moim życiu od czasu do czasu i jest dobrą metaforą pewnych „potknięć”. A właśnie. Było o współpracy i aż wróciłem do Twojego pierwszego wpisu z serii „wytrwałość” żeby osadzić się w tym temacie. Przypomnieć sobie. Realizacja celu, w której współpraca czasem popłaca. Tak diagnozuję obecny etap naszych dywagacji. Pomyślałem sobie, że na drodze dążenia do celu, gdzie otaczamy się ludźmi, czasem pojawiają się autorytety. Ludzie, których podziwiamy, którzy potrafią się stać dla nas wzorami. Pochylę się nad tym spoglądając na obie strony tego „medalu”.

Wzorzec

Ad rem. Czymś normalnym wydaje się, że wzorem do naśladowania oraz autorytetem dla dziecka jest rodzic. Z podziwem patrzyliśmy na ojców, którzy wbijali gwoździe, dokręcali śruby, naprawiali samochody itd. Adrenalina skakała w nas gdy słyszeliśmy od nich: „Synu, mam dla ciebie bojowe zadanie”. I mogliśmy np. przytrzymać latarkę żeby ojcu przyświecić. Bywało jednak i tak, że ojciec wydawał się być nieobecny, nie wspierał, poniżał, a nawet był przemocowy. W takim wypadku trudno mówić o ojcu-wzorcu. Jako, że życie nie znosi pustki to szukamy autorytetu gdzie indziej. Błogosławiony ten, który znajdzie autorytet w drugim człowieku, który będzie konstruktywny. Może dzięki temu wzmocnić siebie, nadać sobie kierunek i z wiarą realizować cele. I nie ma co się wstydzić. Żołnierz ma dowódcę, za którym pójdzie. Facet obdarzy drugiego szacunkiem, a nawet podziwem, o ile ten drugi na to zasługuje. Historia pokazuje, że tam gdzie charyzmatyczna osobowość, tam też gromadzą się naśladowcy.

Zawód

Biada mi jeśli mój ludzki autorytet stanie się dla mnie „bożkiem”. Miałem kiedyś szefa, który był świetny w swojej pracy i był dobrym człowiekiem. Podziwialiśmy go. On jednak zawsze mówił żeby nie brać z niego przykładu, a przynajmniej nie we wszystkim, bo też czasem jest po prostu „dupkiem”. Osobiście tą szczerość i samoświadomość podziwiałem. Wiem jednak, że autorytet też może zawieść. Może się zmienić. Ma prawo podjąć inny kierunek życiowy. Zdarzy się, że popełni błąd. Bywa, że upadnie. Jeśli w konsekwencji i my upadniemy w swoim wnętrzu, jeśli go potępimy, będzie to znaczyło, że w jakiś sposób nasze poczucie sprastwa, a czasem nawet sensu i własnej wartości, ulokowaliśmy na zewnątrz. Johny Cash w piosence „Hurt” śpiewa (tłumacząc z angielskiego): „Zawiodę Cię. Sprawię Ci ból.” Warto pamiętać o tym, że nie ma ludzi idealnych. Każdy czasem zawodzi. Można postanawiać poprawę i trzymać się mocno, ale nie raz upadnie autorytet. Nie raz upadnę także ja.

 

Jeden komentarz do “Autorytety w drodze do celu

Możliwość komentowania została wyłączona.