Być albo nie być

Być – to tak łatwo powiedzieć

Zatytułowałem mój tekst klasycznie. Ale czy: „Być albo nie być, oto jest pytanie”, nie jest w dalszym ciągu ważną kwestią? Mam wrażenie, że przynajmniej dla Ciebie drogi Podróżniku takim się jawi, czemu dałeś wyraz w swoim poprzednim dziele. Aj, czuję, że przez te szekspirowskie odwołania zmienia mi się język pisania na nieco archaiczny. Idę jednak dalej. Nad byciem można długo dywagować i rozpatrywać różne jego aspekty. Czym jest bycie? Jest istnieniem. A co istnieje? Byt. Wszak żelazna zasada zasada metafizyki dotykająca tej kwestii, głosi sławetne: „Byt jest, a niebytu nie ma”. To czy istniejmy można łatwo sprawdzić. Wystarczy złapać się, za przeproszeniem, za tyłek. I oto, eureka! Odkryłeś siebie i swoje istnienie! Jesteś! Biologicznie jesteś. Czym lub kim jesteś? Pierwsze co się nasuwa to fakt, że jesteś człowiekiem. Masz biologiczne cechy ludzkie. Człowiek jest jednak bytem złożonym.

Istnienie niezauważone

Ciekawe było co napisałeś o byciu frytką czy (w nawiązaniu do książki „Kosiarze”), sałatą. Być niezauważalnym dodatkiem do czegoś to przykre doświadczenie. Nie czuć, że jest się widzianym to jakby nie czuć, iż istnieje się. Bycie w wśród innych niejako nas definiuje. Oczywiście nie raz pisaliśmy żeby nie uzależniać siebie od innych.  Ale mamy w sobie potrzebę przynależności. Chcemy być widziani, chcemy by ludzie wchodzili z nami i interakcję, doceniali nas itd. Normalne. Uważać warto na rodzącą się w nas czasem potrzebę zwrócenia na siebie uwagi. Warto to obserwować i badać siebie czy przypadkiem nie skręcam w stronę destrukcyjnych czy autodestrukcyjnych zachowań. Przypomina mi się film „Siedem minut po północy„. Główny bohater tego filmu, młody chłopak, też czuje się niewidzialny. Doświadcza przemocy ze strony kolegi z klasy i… przyjmuje ją, bo to daje mu poczucie, że ktoś go zauważył. Jak nie oglądałeś to polecam Ci ten film.

Możesz być kim chcesz?

Świadomie lub nie, w ostatnim akapicie Twojego wpisu rozdzieliłeś „bycie kim się chce” od „kreowania się na kogo się chce”. Cieszę się, że to zrobiłeś. Dzisiejszy świat podrzuca nam takie hasła. Mogę być kim chcę! Naprawdę? Ja załóżmy,  chcę być murzynem. Czy nim zostanę? Nie sądzę. Przejaskrawiam to oczywiście. Ale przecież mogę kreować się na takiego. Mogę zacząć mówić jak czarnoskóra osoba np. z USA, zacząć słuchać rapu, gibać się, być gangsta itd. Prawda jest taka, że nie mogę być kim chcę. I do jasnej cholery, bardzo dobrze! Dlaczego? Ano dlatego, że kimś już jestem! Ciekawe, że dziś tyle mówi się o różnorodności, tolerancji dla inności, a jednocześnie w ludziach jest tendencja do unikifacji. Znane: „Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one”, dalej funkcjonuje. Być jak wszyscy. Uważam, że to najgorsza jakość bycia. I masz rację, zubaża to społeczeństwo, firmy, małżeństwa, przyjaźnie itd.

Jeden komentarz do “Być albo nie być

Możliwość komentowania została wyłączona.