„Ciemność, widzę ciemność”
Takie słowa wypowiada jeden z bohaterów filmu „Seksmisja” w momencie gdy gaśnie światło. Ten cytat dla osób, których młodość przypadła na lata 80 i 90 ubiegłego wieku jest bardzo znany, Dla Ciebie Przyjacielu, młody Podróżniku, może taki nie być. Przypomniał mi się on zaraz po przeczytaniu Twojej ostatniej wiadomości. Pisałeś o tym, że ludzie mają zamknięte oczy na inspirację, na to co dobre, na wyjście z trudnej sytuacji. Wspomniałeś, że wolą jak Shrek siedzieć w swoim bagnie smutku i beznadziei. Że nie widzą rozwiązania chociaż może ono być bardzo blisko nich. Cóż, zgadzam się z Tobą w 100%. Zdarza się, iż ludzie potrafią wejść w taki stan. Delikatnie mówiąc, zamykają oczy na światło. W pewien sposób (uświadomiony lub nie) podejmują decyzję – nie będę patrzył, wybieram ciemność. Jeśli ktoś nie patrzy – nie zobaczy. Z drugiej strony wydaje się, iż nawet ludzie zamykający oczy na rozwiązanie, na zmianę, czy choćby na nadzieję (!!!), na coś patrzą? Pytanie brzmi: „Na co?”
Obserwatorzy i łapacze wiatru
Czasem, by doświadczyć przełomu w trudnej sytuacji naprawdę wystarczyłoby zrobić jeden krok. Niektórzy jednak wybierają niewidzenie. Przyglądają się czemuś. Mogą obserwować daną sytuację i to jaka ona jest ciężka. Mogą patrzeć na ludzi, którzy ich zawiedli i przyglądać się ich słabości. W dużej mierze również obserwują siebie. Chciałoby się powiedzieć, że wręcz kontemplują siebie. Mówiąc wprost, są skupienie na sobie. To co im towarzyszy w życiu z zamkniętymi oczami to emocje wywołane przez trudności. Odczuwają emocje w stosunku do innych osób i do siebie. Niejednokrotnie czują smutek, ból, zawód, brak zaufania i nadziei, czują żal do kogoś. Z jednej strony nie jest to nic dziwnego. Przecież jesteśmy ludźmi i mamy prawo przeżywać wszystkie ludzkie emocje. Mam jednak wrażenie, że zbyt długi wpatrywanie się w swoje trudne emocje sprowadza na człowieka swego rodzaju „niewidzenie”. Człowiek doświadcza tego, iż tkwi w beznadziei, a niejednokrotnie sam sprowadza na siebie ciemność. Czemu? Gdyż wciąż patrzy w mrok swych trudnych emocji.
Być ofiarą czy zrobić krok ku światłu?
Przypomina mi się pewien biblijny cytata: „Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!” (Mt 6,22-23). To na co patrzysz będzie cię kształtowało. Skupiasz się na tym co negatywne to te właśnie rzeczy będą rzucały ci się w oczy. Z innej strony patrząc jeśli na coś nie patrzysz, to niepatrzenie też cię kształtuje. Nie widzisz dobra w drugim człowieku i w sobie. Może nie widzisz, że potrzebne jest także Twoje zaangażowanie. Że ten drugi człowiek i świat również cię potrzebuje. Jeśli jesteś tylko „przy sobie” i przy swoich trudnych emocjach, będziesz tkwił w mrocznym miejscu. Zapytaj się siebie czy aby nie użalasz się nad sobą? Czy aby nie zamknąłeś się na przebaczenie (komuś, sobie)? Czy aby nie jesteś zbyt dumny bądź pyszny, by wyjść do drugiego, do świata? I zrozum, że życie i ludzie nigdy nie będą idealni, jak i ty idealny nie jesteś. Acha, i wiesz co? Nie muszą być.., by kochać i by ich kochać.
Jeden komentarz do “Ciemność i światło”
Możliwość komentowania została wyłączona.