Dom na morzu

Zamiana ról?

Czyżbyś był w drodze, mój Przyjacielu? Właśnie miałem zamiar pisać o czymś wręcz przeciwnym, a tu taka niespodzianka! Cóż, dziękuję za pozdrowienia i pozdrawiam ze swojego ciepłego domu. Tak poza tym nasunęła mi się pewna myśl. Jak dobrze mieć dom! Ostatnio po dość długiej podróży przeszedłem przez próg i poczułem taką błogość. Zobaczyłem swoje tak bardzo wygodne łóżko, poczułem zapach typowy dla mojego mieszkania. Spojrzałem na zielony parapet i na Ferdynanda, który  już czekał zadowolony na kolejną porcję jego gryzoniowatych przysmaków. Serce rośnie, kiedy się okazuje, że oprócz tego domu i zwierza jest w nim ktoś jeszcze. Ktoś, kto czeka na Ciebie.

„Skarb Twój tam, gdzie serce Twoje”

Myślę, że jest to jeden z bardziej znanych cytatów. Serce, dusza, one określają Twój skarb. Chyba nie ma osoby, która nie oglądała nigdy choćby jednej części „Piratów z Karaibów”. Słynny Davy Jones trzymał swoje serce w skrzyni. Co go do tego skłoniło? Długo by o tym pisać, ale polecam obejrzeć serię filmów, a cała fabuła rozjaśni sytuację. W skrócie wielka miłość, okrutna klątwa i gość z ośmiornicą zamiast głowy, który pilnuje klucza do skrzyni z własnym sercem. Kto przebije jego serce zostanie kapitanem Latającego Holendra. Jegomość ośmiornica miał swoje powody, był nieszczęśliwy, stracił swoje serce i dom. Mimo wszystko ostatnim słowem jakie wypowiedział było imię jego ukochanej – Calypso. Była jego skarbem, a domem jego statek.

Dom na wodzie

Oczywiście tutaj, jak i wszędzie, możemy doszukać się dwuznaczności. Dom jako budynek i dom jako relacja. Dom na wodzie – ogromny statek dryfujący na falach wzburzonego morza. Podoba mi się ta analogia. Statek jako ta jedna, wyjątkowa relacja. Razem pośród fal i sztormów. Dobrze wiesz, że dasz radę, ale czasem przychodzi moment, w którym masz wrażenie, że to już ta ostatnia fala, to koniec, statek zatonie, a kapitan razem z nim. Trzeba jednak pamiętać, że po każdej burzy wychodzi słońce, morze się uspokaja, a Wy dalej możecie sobie spokojnie płynąć na Karaiby, do Tortugi, by uczcić kolejną udaną morską bitwę z samym morzem. Ja ze swojej strony dość mam morza, bo nieźle się zjarałem podczas urlopu. Ta myśl, którą chciałem przekazać, ale spontanicznie „wypadła za burtę” jest dość prosta i niezbyt oryginalna. Czasem trzeba zwolnić, zadbać o swój dom. Nawet kiedy wydaje Ci się, że fale są nie do pokonania, zachowaj spokój i pamiętaj, że człowiek topi się dopiero wtedy, kiedy zaczyna chaotycznie miotać się w wodzie.

Ahoj, Przyjacielu!