Nadzieja umiera ostatnia

Skleroza

Choćbyś pękł, i tak nie zapamiętasz. Wczoraj czułem się jakbym żył w zupełnie innym świecie (oczywiście beż żadnych wspomagaczy). Zaowocowało to brakiem wiadomości ode mnie, ale żeby wszyscy, którzy się martwili mogli wiedzieć: żyję! Różne wnioski i przemyślenia nasuwają się po przeczytaniu Twojej wiadomości. Na koniec wspomniałeś również o wybaczeniu. Lubię drążyć temat i czasem być nieco przekorny, więc od razu zapytam. Wybaczenie nie równa się pojednanie, prawda? Można komuś wybaczyć, tak w głębi serca zaakceptować jakieś przykre wydarzenia, czy krzywdy. Mimo wszystko do pojednania będzie jeszcze baaaardzo długa droga. Jak raz się oparzyłem, wkładając rękę do wrzątku, to za chwilę zrobię zimny okład, ale zanim kolejny raz włożę rękę do tej wody, to poczekam, aż na pewno będzie już zimna, albo najwyżej ciepła. Nadzieja, o której też wspomniałeś, będzie mi mówiła, że może już woda jest zimna, może spróbuj jeszcze raz.

Zapomnij o tym

Chociaż skleroza nie ma zbyt wiele wspólnego z relacjami (no może oprócz momentu, kiedy zapominasz o urodzinach i rocznicach), to wydaje mi się, że ma ogrom wspólnego z wybaczaniem. Przecież nie jesteś zły na kogoś, jeżeli nawet nie pamiętasz co Ci zrobił. Trzeba jednak rozróżnić zaakceptowanie przykrego zdarzenia, przeżycie go i odprawienia w zapomnienie od wypierania go ze swojej świadomości z uporem maniaka. Słyszałem kiedyś, że żeby móc o czymś tak naprawdę zapomnieć trzeba to porządnie przetrawić. Opłakać, wyżalić się, a czasem po prsotu pobyć w samotności celem przemyślenia wszystkiego. Łatwo powiedzieć, ale jak zwykle ciężej zrobić. Pojawia się moment, kiedy w relacji zaczyna panować nadzieja na zapomnienie

Upadek w czasie rewii

Bardzo poetycko i profesjonalnie opisałeś wykonanie piruetów na lodzie. Czyżbyś miał z tym coś więcej wspólnego? Wracając do tematu. Każdemu może się gdzieś podwinąć noga. Możesz nagle upaść z hukiem i uderzyć o twardą wodę. Ciekawe, czy ta osoba z trybun przestanie ziewać i zejdzie, by Ci pomóc. Każdy popełnia błędy, ale  nie można dać tej drugiej osobie pola do przejęcia kontroli nad sobą. Jeżeli człowiek ślepo podąża za osobą, którą zranił prawdopodobnie ta druga strona to wykorzysta. Jeżeli jest to „śmieciowa” relacja, to owinie sobie Ciebie wokół palca. Okaże się, że już nie jesteś tancerzem na lodzie, tylko dzikim kotem wytresowanym i zamkniętym w cyrku. Pozbędziesz się swojego naturalnego środowiska tylko po to, żeby ktoś mógł na Tobie zyskać. Jedyne co Ci pozostanie, to nadzieja. Nadzieja na wolność i uniezależnienie się od Twojego „tresera”.

Czas na mnie

Rozpisałem się nieco bardziej niż zwykle, więc czas kończyć rozważania. Jestem ciekaw co mi odpowiesz, Przyjacielu. Do zobaczenia!

Jeden komentarz do “Nadzieja umiera ostatnia

Możliwość komentowania została wyłączona.